Problem z zaangażowaniem

Zmiana to etap, który w zasadzie dzieje się codziennie, często go nie zauważamy, myśląc, że u nas nic się przecież nie dzieje. Chciałoby się powiedzieć, w rzezy samej tak, ten sam mąż, ta sama praca, ten sam dom, dzieci te same, może więcej z nimi tylko problemów i codzienne rytuały- jedynie okraszone niewielką amplitudą zmienności w postacie niespodziewanych zdarzeń jak choroba, przyjazd teściowej czy święta…Czy na pewno? No tak! powie nam grono koleżanek, rodzina, mąż, może sąsiedzi. A ten ciągły rozwój, ten „cały coaching”, rozwój osobisty, praca nad sobą to wymyślają niespełnione singielki, które dążą do idealnego życia, pochłonięte nowoczesnością i życia w ciągłym biegu. Takie zdanie usłyszałam ostatnio od mojej kuzynki, nomen omen singielki mieszkającej jeszcze z rodziną. Nie spina nam się to, tzn., zderzenie codzienności wielu z nas to istna przepaść. Porównywanie życia z innymi też rodzi wielkie frustracje. No więc jak brać przykład z tych, którym się udało, którzy odnieśli tzw. „sukces” i są teraz panującymi nam wszem i wobec w przestrzeni medialnej i publicznej nie mając przy tym poczucia niższej wartości? Większość z nas ocenia ich życie jako sferę, która jest niczym kadr z filmu, fajnie zmontowana, zgrabnie zagrana, ale to tylko film, to nie prawdziwe życie mówią. Przecież w prawdziwym życiu są kłótnie, złość, stres, pech, nietrafiony zakup, zmarnowane pieniądze, choroba, utrata bliskiej osoby, problemy z szefem… Tego nie pokazują Ci spełnieni i to jest niemedialne. Ten pech kojarzy się z frustratami, ludźmi niezaradnymi życiowo i nie umiejącymi sobie poradzić z codziennością. Dlatego w zderzeniu z Instagramową rolką czy fajsbukowa relacja nasze życie wypada blado i nijak. Wolimy trzymać się z dala social mediów jak nie przeżywamy „filmowych uniesień” lub nie imprezujemy na Bali w klubie. Generalnie rodzinne ujęcia bywają wg nas ckliwe i w zasadzie już mało klikane przez algorytm social mediów. Trzeba publikować codziennie, aby mieć większe zasięgi i wielu obserwujących. 

Jak zatem w tym otoczeniu, które opisałam przyjmować treści, które prezentują liderzy z network marketingu? Mając bagaż emocjonalny, wpływ środowiska, w którym żyjemy (nieprzychylną rodzinę, znajomych) niewspierających przyjaciół, męża i jeszcze brak czasu na dodatkową aktywność? Tą gębę networku, o której trafnie pisze Piotr ciężko zmienić poprzez relacje w social mediach. Brak kontaktu face to face uważam, jest źródłem niezrozumienia istoty sprzedawanych produktów, stylu w jakim to się robi czy wiedzy, której nie przyswajamy, bo jest jej za dużo na stronach i od naszych liderów. Wiadomości, które dostajemy na Facebook, LinkedIn o możliwościach rozwoju i fajnej firmie, która prężnie się rozwija nie robią na nas wrażenia i nie klikamy dalej w prezentowany link.

 Kontent NuSkina jest większy niż zapewne wielu z nas się wydaje i niestety niemożliwy do całkowitej odsłony w tych fragmentach, które codziennie dostajemy. Ci najbardziej wytrwali, gorliwi jak często się mawia są w niewielkiej grupie aktywnych. A co z resztą? Odpowiedź na podstawie moich przemyśleń jest stosunkowo prosta. Wiedza na temat NuSkin nie została wywalczona, doświadczenie z NuSkin nie zostało okupione znojem i frustracją, umiejętności sprzedaży produktów nie zostały odrobione (pamiętacie szkolenia z Mrozowskim?:),wiara w styl pracy NuSkin nie została podjęta. Kiedy sami nie sparzymy się na oferowanym biznesie nie poznamy, że ma on dwa oblicza- nie uwierzymy. Pierwsze to, które chcemy, aby miał- dążące do idealnej formy prezentacji i dobrze, drugie to codzienne problemy z klientami, rekrutacją, zamówionym towarem, relacjami w grupie, małą motywacją naszych BR-ów. Ten biznes jest jak każdy inny, ma te same odcienie i barwy jak nasze życie, może mieć smak porażki lub zwycięstwa. Zaangażowanie w niego to zmiana, która w nasz zachodzi a której pozornie codziennie może nie widzimy, ale jest. Ciężki kaliber jaki niesiemy jako społeczeństwo transformacyjne po upadłym już ponad 30 lat systemie socjalistycznym ciągle jest w nas żywy. Generalnie zmienia się sporo na forum społecznym, jesteśmy bardziej liberalni niż kiedyś, bardziej otwarci na innych i odważni do nowych form, np. dotyczących legalizacji związków partnerskich czy prawa aborcyjnego. Wielka aktywność do zmian pokazała ostatnio frekwencja w wyborach parlamentarnych. Ten cały „worek” naszych zachowań to właśnie wskaźnik tego czy wejdziemy do biznesu NuSkin czy nie. Im cięższy, tym szansa słabnie, ale im lżejszy tym jesteśmy gotowi spakować tam to co pójdzie nie tak w NuSkin i damy radę go udźwignąć.

Damy radę pójść z nim w świat i zdobywać kolejne doświadczenia. 

Nie patrzmy na innych, nie patrzmy na singielki, matki, przedsiębiorczynie czy wolne studentki. Patrzmy na siebie i swoje cele, będzie nam łatwiej żyć i opróżniać cyklicznie codziennie za duży bagaż, który dźwigamy jako kobiety. Starajmy się znaleźć innych, aby nam pomogli, nie będziemy sami.

Kobiety heroski, klony Beyonce już dawno odeszły do lamusa, te z social mediów też często są mocno przerysowane. A gdzie nasza przestrzeń? No właśnie tutaj, w NuSkin- to pole dla aktywnych i odważnych kobiet, które szukają realnego rozwoju. Razem z firmą możesz wzrastać i budować drugą nogę biznesową czyniąc z siebie osobę niezależną. Spróbuj się zaangażować i daj przestrzeń swojemu Liderowi, aby Cię poprowadził. Kto wiem, może praca z NuSkin to właśnie początek historii o Tobie?

obserwuj autorkę

@karina.wentrys