Jak tu nie zwariować?
BIZI(i)MAMA
Taniec, fitness i wyjazdowy mąż, czyli jak to pogodzić, budować swój biznes i nie zwariować?
Mam na imię Natalia i prywatnie jestem mamą dwóch córek: 4-letniej Neli i 7-letniej Poli. Zawodowo od zawsze jestem związana z rekreacją i sportem. Przez ponad 10 lat wyczynowo uprawiałam taniec towarzyski.
Kolejnym, naturalnym dla mnie krokiem było podjęcie nauki w Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku – moim rodzinnym mieście. Zawodowo zatem zostałam instruktorką tańca i fitness, choreografem, organizowałam eventy i pokazy taneczne. Byłam przekonana, że będę robić to całe życie. Uwielbiam kontakt z ludźmi, zawsze też sama decydowałam o ilości i godzinach prowadzonych przez siebie zajęć. Bywałam niekiedy obiektem “zazdrości” w środowisku w związku z tak elastyczną pracą. Owszem, do południa, w ciągu dnia, wtedy kiedy inni pracowali, ja korzystałam z życia. Ale od 17.00 do późnych godzin wieczornych to JA byłam W PRACY. W weekendy również.

Moje plany o byciu 60-letnią instruktorką i fitbabcią trochę zmieniły kierunek w czerwcu zeszłego roku. Stało się to wtedy, kiedy ponownie jechałam na popołudniowe zajęcia. Zdałam sobie wówczas sprawę z tego, że młodsza córka ruszy do przedszkola, starsza do zerówki, a mój mąż pracuje za granicą i wyjeżdża na 19 dni w miesiącu, tylko około tydzień jest z nami w Gdańsku. Zapłakana, zmęczona “idealnym” trybem życia i przestraszona, jak sobie poradzę z odwożeniem/przywożeniem/przewożeniem moich córek z placówek do domu, a później na dodatkowe zajęcia (na które bardzo chcą uczęszczać) – usiadłam i zwyczajne załamałam się. Wtedy, kiedy mąż jest na miejscu – nie ma sprawy. Ale wtedy, kiedy go nie ma (większość miesiąca) – to będzie nie do pogodzenia – tak wtedy sądziłam. Wiedziałam, że powinnam pomyśleć o innej formie pracy – najlepiej w godzinach, kiedy moje dziewczynki są w placówkach, odzyskując w ten sposób wolne popołudnia i weekendy.
Ale jak? Co? Nigdy nie robiłam niczego innego…
Nie wyobrażałam sobie siebie na etacie. I wierzcie lub nie, ale dokładnie tego dnia zadzwoniła do mnie znajoma i zaprosiła na rozmowę biznesową. Oczywiście na początku grzecznie podziękowałam – to nie dla mnie. Jednak potem, po rozmowie telefonicznej z mężem oddalonym o 1100 km, dałam temu pomysłowi szansę (czyli temu, aby dołączyć do zespołu i współpracy z firmą Nu Skin).
I to był strzał w 10!
Zakochałam się w technologii Lumi Spa, na pozostałe produkty nikt nie musiał mnie namawiać. Sama chciałam więcej i byłam ciekawa ich skuteczności. Mąż, wiedząc, że dzieci potrzebują mamy więcej, widząc moje wypalenie zawodowe (które przypomnę nigdy miało nie nastąpić), moją bezsilność i brak alternatywnego pomysłu na ścieżkę zawodową – dopingował i mówił “Próbuj! Niczym nie ryzykujesz”.

Zarówno On jak i One (dziewczynki) byli i nadal są moją największą motywacją w pracy z Nu Skin.
Chcę się rozwijać, robić więcej. W tym sezonie pozwoliłam sobie odpuścić znaczną większość wieczornych zajęć na rzecz porannych działań biznesowych. Widzę, że sukces przychodzi w miarę codziennych, systematycznych działań. Wiem, że będę piąć się w tym biznesie do góry, że nie jest to wyścig, sprint, tylko maraton. Ale wygrana jest nie do przecenienia i żadna inna forma pracy mi jej nie zagwarantuje. Nu Skin wygrywa pod tym kątem wszelkie zawody! Mogę realizować się zawodowo, będąc dosłownie wszędzie. Jeśli zechce mi się wskoczyć w samolot i polecieć do mojego męża, jeśli dziewczynki zatęsknią za tatą – praca nie będzie ograniczeniem, przeciwnie – może poznam po drodze kogoś, komu będę mogła opowiedzieć o naszym biznesie?
Dzięki tej formie pracy ze spokojem patrzę w przyszłość, bo wiem, że włożona dziś praca przyniesie wymierne korzyści z biegiem czasu. Wiem, że wtedy, kiedy mój mąż będzie znów daleko od domu, będę mogła pracować tylko i wyłącznie w tym czasie, kiedy moje dzieci są w szkole czy przedszkolu. Będę mamą gotową na wspieranie ich i towarzyszenie im w czasie wolnym. A na tym ogromnie mi zależy! Szczególnie, że widzę też to, że One mają taką potrzebę – a ja nie zawsze jestem w stanie ją zaspokoić. Ta perspektywa nakręca mnie najbardziej. Do tego dążę.
Nie porzucę rekreacji całkowicie. Chciałabym powiedzieć o Nu Skin jak największej ilości kobiet. Mój zawód instruktorki umożliwia dotarcie do wielu osób w jednej jednostce czasu. Nie zmarnuję tego!

Natalia Wojdak-Gryszun
(tancerka mistrzowskiej klasy “S” w tańcu towarzyskim, choreografka, event manager, pomysłodawczyni niezliczonej ilości pokazów tanecznych, finalistka II edycji “You Can Dance”)

obserwuj autorkę @natwojgry