A po nocy przychodzi dzień, …. a po odchudzaniu jojo.

Choruję na otyłość od kiedy pamiętam. Wiele lat zajęło mi dojście do tego, że otyłość jest chorobą naszej głowy, umysłu a nie ciała. Duże ciało to jest jedynie efekt uboczny jaki niesie za sobą otyłość. 

Mam za sobą kilkanaście jak nie dziesiątki podejść do odchudzania, a ostatnio policzyłam, że podczas wszystkich prób podjętych przeze mnie straciłam około 170 kilogramów. Robi wrażenie co? 

Jaki wniosek możecie zabrać z mojej historii dla siebie? Ja zabrałam jeden najważniejszy, skoro otyłość jest chorobą głowy to dlaczego praktycznie 99% społeczeństwa zabiera się za odchudzanie od dupy strony i chce zmniejszać obwody ciała? Nie wiem, dlaczego bo sama tak robiłam, myślę, że brak edukacji w tym temacie jest obecny ciągle. Na jaki profil nie zajrzymy, do jakiego ekspert nie pójdziemy usłyszymy co innego: nie jedz po 18, możesz jeść wszystko, tylko zachowaj deficyt, nie jedz mięsa, jedz mięso, słodycze odstawić, 80/20 a schudniesz, i tak w kółko… a problemem nie jest to jak ludzie się żywią, bo osoby, które zmagają się z nadprogramowymi kilogramami są bardzo wyedukowane w tym temacie. Wiedzą wszystko, co powinny, jak to zrobić, ale gdyby to było takie proste wszyscy chodzilibyśmy w rozmiarze 36. I fajnie, że jest tyle możliwości, tyle podejść… Tylko dlaczego nadal 95% odchudzających się osób dotyka efekt jojo? Dlaczego wracają du punktu wyjścia albo nawet idą jeszcze dalej i robi się większa cyfra na wadze?

Jeżeli chorujesz na otyłość, to chudość nie jest Ci dana raz na zawsze. Musisz być świadoma osobą. Dlatego tak ważne jest aby tą zmianę zacząć od głowy, to ona jest gwarantem sukcesu. 

Kolejnym problemem jest to, że chcemy wszystko na raz, czyli jeżeli już przychodzi ten magiczny poniedziałek to lecimy na grubo! Deficyt, jak nie głodówka, 3 litry wody, trening i unikanie patrzenia na słodycze. Skrajność. A że nasz mózg nie lubi zmian to po tygodniu, dwóch z czasami już nawet przed południem tego samego dnia nakazuje nam powrót do normalności, którą zna. W drugą stronę też słabo, bo po co dodawać mały krok, spacer 1 km dwa razy w tygodniu, przecież to efekt przyjdzie kiedy, lepiej wcale! I tak moja poniedziałek za poniedziałkiem, zmian nie ma, a życie mija. 

A teraz pora na pocieszenie i dodanie otuchy! Znalazłam sposób, który w mądry sposób pomógł mi wrócić do upragnionej wagi. Zaczęłam od zrozumienia tego, co opisałam wyżej, postanowiłam, że już nigdy nie zacznę zmiany od ciała. Czytałam książki, uczestniczyłam w szkoleniach, zaczynałam pracować nad mindsetem, i w końcu przyszedł do mnie on – system równowagi ciała. Nie zaufałam mu na początku, bo próbowałam wszystkiego co oferuje rynek, więc byłam sceptyczna. Znam markę od lat i gdyby nie to, że inne ich urządzenia dały mi efekt wcześniej, chyba bym nie spróbowała. Dzisiaj się śmieje, że kupiłam, żeby pokazać im, że nie działa – nie udało się 🙂

System TRME to nie magia, to nauka. Jeżeli dzisiaj zapytasz mnie o jakąkolwiek metodę leczenia otyłości, myślę, że mam ją na koncie, pod żadną nie podpiszę się, mówiąc wprost – mamie bym nie poleciła. Ale jeżeli chcesz zaobserwować proces mądrego odchudzania przy wsparciu TRME zapraszam na mój Instagram @ania.kopanska.odchudzanie i kończę ten tekst moim ukochanym zdaniem: Show them your character!

Anna Kopańska

https://www.instagram.com/ania.kopanska.odchudzanie